Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

Recenzja koncertu organowego w bazylice mniejszej

W uroczystość Zesłania Ducha Świętego byliśmy świadkami nadzwyczajnego koncertu. Zapewniano nas, że taki on będzie, już przed tygodniem i wygląda na to, że nie były to czcze słowa.

Tym razem przed tuchowską publicznością w kościele sanktuaryjnym, wystąpił znany polski kompozytor i organista Henryk Jan Botor. Prowadzący występ o. Tomasz Jarosz zaprezentował tego muzyka jako uznanego twórcę, improwizatora, pedagoga Akademii Muzycznej w Krakowie. Naszym oczom zaprezentował się człowiek skromnej postury – nikt by nie powiedział, że drzemie w nim tak wielki twórczy potencjał. Przekonaliśmy się o nim już po pierwszych akordach improwizacji na temat pieśni „Z dawna Polski Tyś Królową”. Wśród pasaży koncertu organowego w stylu włoskim mogliśmy co chwilę usłyszeć znaną nam Polakom melodię. Nasze tuchowskie organy zabrzmiały pełnym wachlarzem barw, sławiąc Najświętszą Panienkę. Kunsztowna muzyka okazała się sługą Maryi, nie tracąc nic ze swojej atrakcyjności.

Podczas kolejnego utworu Meditation na temat pieśni „Już się zbliżył miesiąc maj”, rozśpiewały się wokół nas ptaki; było ich naprawdę dużo. Nie jestem ornitologiem, ale udało mi się rozpoznać kukułkę.

Natomiast ostatnia improwizacja w programie fantazja na temat pieśni „Bogurodzica” była dla nas prawdziwą historią chwały oręża polskiego. O. Kazimierz Piotrowski, którego spotkałem po koncercie, odkrył w tej muzyce nawet wystrzały armatnie i szarże konnicy. Ta muzyka rzeczywiście pobudzała wyobraźnię.

Na zakończenie mieliśmy okazję przekonać się jeszcze raz o mistrzostwie organisty. Pozwolono nam zadać mu temat do opracowania. Wspomniany już o. Kazimierz jako jedyny zdobył się na odwagę i zaśpiewał do mikrofonu fragment pieśni. Cały kościół podjął śpiew. Potem zabrzmiały same organy. Po ostatnim akordzie nikt nikogo nie musiał namawiać do oklasków.

Kolejny raz byliśmy świadkami porywającego wydarzenia muzycznego. Nasz tuchowski instrument pod ręką mistrza zabrzmiał pełnią swoich możliwości. Każdy z nas miał szansę przekonać się o trafności miana organów: „król instrumentów muzycznych”.

Wiktor Brzeziński