Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

Czy aby na pewno nikt … nie zszedł na dziady?

Ja nie wiem, czy cieszyć się, czy być przerażoną. Mickiewicza lubię, „Dziady” cz. II, IV i III czytałam, języka polskiego uczyłam, książki czytam, Wielką Improwizację, co dwa wersy, znam na pamięć (przecież jestem byłą uczennicą pani profesor Broniek, więc inaczej być nie może!).

Jednakże jak słyszę w sali teatralnej jawne przyznanie się widza (gimnazjalisty!) przed aktorem, który zwraca się do niego ze sceny, że on „Dziadów” cz. II czytał … streszczenie, to wybaczcie. Nie dziwię się więc Teatrowi Współczesnemu z Krakowa, że Mickiewiczowskie dzieła przedstawia niekonwencjonalnie, żeby do pustawych (jeśli o teksty literatury chodzi) głów odbiorców, co poniektórych oczywiście, dotarła choć minimalna ilość treści.
Spektakl z czterema aktorami odbył się w ciągu 70 minut w auli PWSZ w Tarnowie 12 lutego 2013 roku. Zapierał dech w piersi do momentu pierwszej pomyłki. Zauważmy, że widzowie składający się z młodzieży gimnazjalnej, entuzjastycznie zareagowali na głośne podpowiedzi suflerki i jąkania głównego bohatera, który to zapomniał tekstu. Jak się wkrótce okazało, był to celowy, chwyt reżysera (Grzegorza Nazara), zwrot do widza, oczko do odbiorcy, wzbudzenie zaciekawienia, bo treści dzieła Mickiewicza zanudzają współczesnych młodzianków i dziewice. Gładko i snadnie przeszli aktorzy z roli wieśniaków schodzących się na obrzęd dziadów w rolę pracowników teatru, którzy chcą młodzieży przetłumaczyć z Mickiewiczowskiego na gwarę uczniowską prawie treść II i IV części „Dziadów” oraz przesłanie części III dzieła. Otóż dziady to nic innego jak seans spirytystyczny, dla mniej lotnych i obytych ze światem duchów widzów po prostu ich wywoływanie, dawniej za pomocą spalania: kądzieli, wódki w kotle, wianka ze święconego ziela w noc na cmentarzu w kaplicy, dzisiaj potrzebny jest turecki dywan, kulki feng-shui, kadzidełka i mantra. No i zaczęło się! Znów usłyszeliśmy fragmenty zgodne z tekstem Adama Mickiewicza, aż do momentu pojawienia się Upiora, a w zasadzie usłyszenia go w postaci pukania. Dużą rolę odgrywały w tych scenach dźwięk i światło. Sposób wypowiedzi aktorów był bardzo swobodny, bez poważnej przesady i patosu, czasem słowa były rzucane jak z karabinu maszynowego, aby tylko je wypowiedzieć, ale idealnie i we właściwych momentach pojawiała się ta wielka swoboda i prostota. Nastrój grozy przełamała wyśpiewana przez Guślarkę (a nie Guślarza, bo ten niby zapomniał tekstu w myśl reżysera) piosenka „Zasiali górale owies…” Udawanie, że wszystko tworzy się tu i teraz na oczach widzów, którzy mogliby (gdyby jednak mieli troszkę wiedzy) wziąć udział w tym dziele, tworzyło niepowtarzalny charakter spektaklu, a także wywoływało w nas, polonistkach, mieszane uczucia. Czy aby na pewno ta forma przekazu pomoże młodzieży w zrozumieniu dzieł Mickiewicza? No nie wiem…, bo dalej pojawił się duch dziewicy, Zośki, co to przebierała w chłopcach, ale żadnego nigdy nie pokochała. Wskoczyła ona na stół, który wcześniej był małym ołtarzykiem w kapliczce cmentarnej i w blaskach wirujących świateł, przy dźwiękach (lub jak kto woli huku) dyskotekowej muzy stała … aż sceniczny dyrektor teatru krzyknął, widząc mało zainteresowanych gimnazjalistów: Rozbieraj się! Aplauz rozległ się głośny i zdwoił (o ile moje uszy właściwie rozpoznawały fale dźwiękowe), kiedy na stół wlazł jeszcze i podrygujący pokracznie dyrektor teatru. Uczniowie z pewnością zapamiętają, mocny rock, miałabym tylko wątpliwości, czy będą wiedzieć cokolwiek o duchu Zośki, czymże sobie piękna dziewczyna zasłużyła na wieczne błąkanie między niebem a ziemią? Za cóż widmo złego pana cierpi męki wiecznego głodu i pragnienia? Kim były dwa aniołki (Józio i Rózia), które dręczy smutek i trwoga? A jakieś przesłanie, cel napisania tych „Dziadów”? Czy zauważyli może ludowe wierzenia, moralność, sprawiedliwość, kategorie złych uczynków, fantastykę i irracjonalizm? Bałabym się zapytać widzów o refleksje na ten temat. Spektakl był wspaniały, jednak dla ludzi, którzy już przeczytali i to nie streszczenie „Dziadów”, lecz samo dzieło, omówili problematykę, postarali się coś dla siebie wynieść z lekcji języka polskiego.
Ten oryginalny kolaż obrazów z „Dziadów” wileńsko-kowieńskich, wzbogacony fragmentami scen z części III, miał być przybliżeniem dzisiejszemu młodemu odbiorcy fenomenu Mickiewiczowskiego dzieła. „Dziady” to wielowątkowe klasyczne dzieło, to w pierwszym rzędzie próba poetyckiego zapisu zanikającej obrzędowości. To również manifest gorącego patriotyzmu i niezgody na okrucieństwo mechanizmów historii (cz. III Nowosilcow, matka Rollisona, Rosja, krew, więzienie).
Cóż … Teatr Współczesny bardzo się starał i stanął na wysokości zadania, spróbował przełożyć cenną tradycję literacką na wrażliwość współczesnego widza, a dzięki temu chciał wciągnąć go w świat wyobraźni poety. Tylko, droga młodzieży, dajże z siebie choć odrobinkę wysiłku, bez waszej dobrej woli i pracy (a zwłaszcza czytania ze zrozumieniem), żaden wspaniały teatr, wybitny nauczyciel, cudowna ściąga nie uwrażliwi was, nie wleje w duszę i charakter obycia z literaturą, sztuką, muzyką, dobrym filmem. Nikt bez waszego wkładu pracy nie zrobi z was cudownych dzieci, samych geniuszy, mądrych i bogatych (materialnie i duchowo) dorosłych ludzi. Nie schodźcie na dziady! Jeśli nikt od was nie wymaga, wymagajcie od siebie wy sami!

Opracowała: Katarzyna Krupa