Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

Helena Morajda wyróżniona listem uznania Wielkiej Brytanii

W piątek 10 listopada, w przeddzień Narodowego Święta Niepodległości w tuchowskim ratuszu miała miejsce wyjątkowa uroczystość. Tuchowianka Helena Morajda otrzymała list uznania, który wręczył jej płk Tom Blythe – Attaché Obrony Wielkiej Brytanii.

fot. Piotr Wróbel

Dzień 10 listopada 2023 r. zapisał się w historii gminy Tuchów jako dzień, w którym Helena Morajda otrzymała list uznania za – jej i jej rodziców – Jana i Marianny Więcek z Mesznej Opackiej – bohaterski czyn ocalenia lotników po katastrofie zestrzelonego samolotu Halifax JP162 w okolicy miejscowości Niecew w gm. Korzenna w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku.

W uroczystości uczestniczyła rodzina Heleny Morajdy, a także: Rosemary Edmeads – córka strzelca pokładowego, Janusz Ostręga syn członka batalionu „Barbara” Armii Krajowej, który pomagał czterem ocalonym lotnikom, Leszek Skowron – wójt gminy Korzenna, przedstawiciele Ambasady Brytyjskiej w Warszawie oraz Magdalena Marszałek – burmistrz Tuchowa, jej zastępca Wiktor Chrzanowski i Stanisław Obrzut – przewodniczący Rady Miejskiej.

Pani Rosemary Edmeads specjalnie na uroczystość przybyła z Kalifornii w USA. Jest ona córką sierżanta Johna Rae RAFVR, strzelca pokładowego w samolocie RAF Halifax JP162, który rozbił się w gminie Korzenna.

Oto jej wspomnienia, które ze wzruszeniem opowiedziała Pani Rosemary podczas dzisiejszego spotkania:

Dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień dla Heleny Morajdy i jej rodziny a ja mam zaszczyt być tutaj.
Każdy z nas ma swoją historię do opowiedzenia.
Jestem córką sierżanta Johna Rae RAFVR, który był strzelcem pokładowym w samolocie RAF Halifax JP162, jednym z wielu samolotów alianckich, które wykonywały długie loty do Polski podczas II wojny światowej z zaopatrzeniem dla Armii Krajowej.
W nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku Halifax JP162 wystartował ze swojej bazy w Brindisi we Włoszech i zrzucał zaopatrzenie, wspierając żołnierzy Armii Krajowej w początkowych dniach Powstania Warszawskiego. Podczas powrotu do bazy samolot został zestrzelony w okolicach miejscowości Niecew. Zginęło trzech lotników, w tym mój ojciec, a czterech ocalało skacząc z płonącego samolotu. Uniknęli schwytania przez siedem miesięcy. Badania ujawniły listę polskich nazwisk, w tym Jana Więcka, ojca Heleny, który przyszedł z pomocą dwóm ocalonym lotnikom. Przez trzy miesiące Jan i Marianna Więcek ukrywali sierżanta Roberta Petersona RCAF i sierżanta Alana Jolly’ego RAFVR ryzykując życiem dla siebie i swojej córki Heleny. Ich odważne działanie pomogło tym dwóm lotnikom uniknąć schwytania i ostatecznie powrócić do domu.
W sierpniu 2014 roku, gdy pierwszy raz spotkałam Helenę, zasiedliśmy w jej pięknym ogrodzie. Byłam pod wrażeniem historii, którą mi opowiadała o odwadze swoich rodziców podczas II wojny światowej. Pamiętała te wydarzenia wyraźnie i opowiadała o lotnikach, którym jej rodzina pomagała. Nigdy nie zaprzeczała, że rodzina narażała własne życie na niebezpieczeństwo. Byli dobrzy, i gdy wiedzieli, że ktoś potrzebował pomocy, w desperackiej potrzebie życiowej, zrobili właściwą rzecz – pomogli.
Helena przekazała mi coś ważnego. To były nowe informacje na temat wydarzeń po ataku na samolot Halifax. Fragmenty historii, które zaginęły i trudne do odnalezienia, zostały połączone.
W miarę rozwoju historii tej załogi lotniczej, pozostawałam w kontakcie z moim przyjacielem Januszem Ostręgą. Janusz jest synem członka batalionu Armii Krajowej kryptonim „Barbara” z okolicy Tarnowa, który pomagał czterem ocalonym lotnikom. Z Januszem dzielimy wspólną więź.
Żyjemy tak daleko od siebie, ale zrozumieliśmy, że mamy wspólny cel. Chcieliśmy dzielić się historią, którą oboje znaliśmy tylko w małych kawałkach. To była też nasza historia. Zdaliśmy sobie sprawę, że mamy ważną historię do opowiedzenia, nie tylko dla nas, ale także dla rodziny Heleny, i jeśli nie zostanie ona opowiedziana, zostanie zapomniana.
Uznaliśmy, że ważne jest uhonorowanie tych bohaterskich czynów. Postawiliśmy sobie za zadanie uhonorowanie tej wyjątkowej rodziny Jana i Marianny Więcek oraz ich córki Heleny. Byli „Najdzielniejsi spośród Dzielnych.”

Dla Tuchowskiego samorządu to wielki zaszczyt, móc współorganizować tak dostojną uroczystość. Dla mnie osobiście tym większa, że z Panią Heleną Morajdą byłyśmy przez wiele lat sąsiadkami z przecznicy obok i często widywałyśmy się na ulicy. Jak pokazuje historia – Tuchów to małe miasteczko, ale z wielkimi bohaterami, którzy gotowi byli oddać własne życie w obronie innych – podsumowała Magdalena Marszałek, burmistrz Tuchowa.

W przygotowanie uroczystości włączyli się nauczyciele i uczniowie Szkoły Muzycznej I st. im. Józefa Władysława Krogulskiego w Tuchowie (występ muzyczny) oraz Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego im. Bohaterów Bitwy pod Łowczówkiem w Tuchowie (poczęstunek). Dziękujemy również wójtowi gminy Korzenna Leszkowi Skowronowi za obecność.